Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

męskim co najmniej to jaki Anglik — w rodzaju żeńskim co najwięcej to jaka zręczna i dowcipna kokietka. Stąd widzimy, że oryginalność jest pewną wyłącznością, pewnym znakiem jednej tylko osobie lub rzeczy służącym, niby drugiem imieniem własnem, które mogło być wprawdzie innym osobom i rzeczom już nadawane, które przeto nie jest zupełnie nowo skomponowanem, ale które my przynajmniej pierwszy raz słyszymy, wymawiamy, czytamy lub sylabizujemy, że zaś pierwszy raz okropnie nas to zaciekawia, zaciekawienie więc możemy położyć jako warunek niezbędny, prawie synonim oryginalności. Oh! kosztowny też to jest klejnocik! Spotkany w sklepie życia, na wagę czystych djamentów przepłaca się niekiedy, a jednak póty ma wartość jedynie, póki go kto do ręki nie weźmie, na wszystkie boki nie obejrzy, wszystkich zeszlifowanych fasetek nie przeliczy i stanowczo się nie przekona, do jakiego gatunku krystalizacji należy, czy przez ogień, czy przez wodę, czy przez grę promieni słonecznych; póki tego nie wiemy, póty nas bawi i drażni, dajemy zań wszystko, co mamy najdroższego w życiu: wyobraźni naszej skarby, piękne a niepowrotne lata naszej młodości, czasem nawet prawdziwy średniowiecznej cudowności karbunkuł, ten czarny djament, co blaskiem swoim najgrubsze ciemności rozprasza — dajemy serce! Później żal serca, żal lat młodych i zmarnowanych rojeń miodowej fantazji — co bawiło, to nudzi, co drażniło, to brzydzi; odgatunkowaliśmy nabyte cacko: oryginalność spowszedniała, jak pierwszy dzień tygodnia. Ale mnie pokoik oryginalny spowszednieć nie mógł, bo go nie odgatunkowałam dziś jeszcze.
W jednym z najwykwintniejszych pałacyków Nowego-Świata — znają go przecież wszyscy; ten, co to rozłożyste drzewa koło niego rosną, a za nim gęsty ogród