Jest między temi trenami, które wyłączyliśmy z cyklu, pokrewieństwo niezaprzeczone w motywach treściowych; jakgdyby poeta celowo ten sam wątek obrał sobie jako materjał ćwiczenia poetyckiego i pióra na nim próbował. Ponadto jest podobieństwo uderzające w konstrukcji odrębnej i niezależnej; nie pełnią one w cyklu żadnej szczególnej roli treściowej, nie podejmują żadnego wątku opowieści lub refleksji żałobnej, nie wiążą się z innemi trenami i nie mają odpowiedników. Istnieją same dla siebie, a wzięte zosobna mogą zamknąć w skromnych swych ramach całe elogjum Urszulki. Spełniają przy tem wszystkie postulaty odrębnego utworu nagrobnego, — a więc przekazują pamięć zmarłej potomności, ujmują żal ojcowski w najistotniejszych jego rysach i objaśniają dostatecznie czytelnika o nieznanej mu postaci. W zwartej swej formie odpowiadają wiernie tytułowi fikcyjnemu: oto jest wiersz, który, podobnie jak epitafjum wyryte na pomniku, ma uczcić i odżałować Urszulkę.
Czy na podstawie tej można budować jakieś śmielsze wnioski? Jak zawsze, bardzo problematyczne; są to prymitywy bezwątpienia, jak prymitywem wzorowym był nagrobek: „Urszula Kochanowska tu leży, kochanie“, — ale to nie rozwiązuje jeszcze tajemniczych dróg myśli poety, tem bardziej poety renesansowego, dla którego rodzaj literacki był rzeczą równie ważną jak sama osnowa i który mógł dla eksperymentu lub wyostrzenia pióra jedną treść przelewać w rozmaite formy. Nehring w tr. III widział zalążek Trenów, łudząc się więcej jego umieszczeniem czołowem niż rzekomem bogactwem motywów.[1] Zdanie to przyjęło się — lecz jest to tylko złudzenie. Tren ten, podobnie jak V i XIII, ujmuje w pewną całość zamkniętą wspomnienie i żal po Urszulce, ale brak w nim wątków zapowiadających dalszy rozwój. Raczej więc sądzimy, że poeta, wspominając raz jeszcze motywy ongiś opracowane, pisał go „na kształt epigramu“ w późniejszej fazie twórczości i dla celów specjalnych. Dlatego też wierności epigramowej nie dochował.
- ↑ Nehring W., l. c. str. 38—39.