Strona:Na wzgórzu róż (Stefan Grabiński).djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

myślony wzrok w ziemię. Po chwili wahania zapytał niepewnie:
— Lecz owo przejęcie się obcą jaźnią musi mieć w takim razie silne zabarwienie uczuciowe? Inaczej nie da się wytłómaczyć ta jego intenzywność.
— Zapewne. Telepatya działa najsprawniej tam, gdzie wchodzi w grę uczucie.
— Czy masz na myśli miłość?
— Niekoniecznie. Sądzę, że potężne wywierać musi skutki też uczucie strachu lub grozy związane z zamyśloną jaźnią. Tak n. p. przypuszczam, mogą działać telepatycznie niektórzy zbrodniarze. Myśli ich, krążące ustawicznie koło nieszczęsnej ofiary działają prawdopodobnie jak mocne, jadowite wyziewy i przepajają sobą otoczenie, kłębiąc się w dzikich jak wężowisko skrętach. — Okropne są myśli zbrodniarzy! W ten sposób zdarzyć się może, że morderca wpływając telepatycznie na innych, pewnego dnia ujrzy w ich ruchach ofiarę rąk własnych.
Ryszard trupio blady wpatrywał się we mnie błędnym wzrokiem.
— To byłaby straszna zemsta, piekielna zemsta!...
— Tak, tak... Dobrześ to określił. Toby była zemsta umarłych... bez ich osobistego wdawania się. Istotnie, mocne być muszą myśli opętanych i działają potężnie. I tu w całej grozie odsłaniają się otchłanie natury, świadczące w znakach niesamowitych, jak okropną jest dusza człowieka.
Gdy domawiałem tych słów, Norski szybko podszedł ku oknu werandy i silnie pchnął je na ogród.