Strona:Na Szląsku polskim.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

żywszy przecież, że potrzeba gazety miejscowej daje się w Opolu uczuwać, że powoli wprawdzie ale stale, przybywa Szląskowi Górnemu polska intelligencya, że wreszcie, gdy pieniędzy nie ma blisko, złożyć się na nie powinny siły dalsze, godzi się mieć nadzieję, że niedługo będziemy czekać na założenie pisma polskiego w mieście, w którem istnienie jego, jako w stolicy polskiej prowincyi, nie jest pozbawione doniosłego moralnego znaczenia.
Bawiąc na Szląsku Górnym, mieliśmy niejednokrotnie sposobność rozmawiać z wybitniejszymi narodowcami o tej ważnej, zdaniem naszem, kwestyi, i wszyscy oni zgodzili się z nami na to, że kwestya jest poważna i w swych skutkach bardzo doniosła. Ubolewali przecież nad tem, że brak materyalnych środków, uniemożliwić może najlepsze nawet w tym względzie chęci. Obiecałem o tych środkach pomyśleć, zbiorowemi siłami poprzeć piękny cel i przyczynić się do stworzenia organu polskiego w mieście, które leży w okolicy polskiej i organ taki dla honoru chociażby prowincyi, mieć powinno. Zanim jednak do gromadzenia tych środków przystąpię, niech mi wpierw wolno będzie przytoczyć w tym względzie słowa, jednego z wybitniejszych działaczy naszych na Szląsku Górnym, wyjęte z listu pisanego do nas, niedługo po naszym powrocie do Warszawy, z objazdu tego kraju.

»Bardzo żałowałem (pisze autor tego listu, którego nazwiska dla łatwo dających się pojąć powodów przytoczyć nie mogę),