Strona:Na Sobór Watykański.djvu/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I stąd łatwo mogłoby się zdarzyć małżeństwo nieszczęśliwe, gdyby nie znalazł kobiety, któraby umiała dotrzymać mu kroku w tak wysokich sferach ducha.
Wypadek tego rodzaju zaszedł w życiu nieśmiertelnego wieszcza Italji — Dantego. Opowiada jeden z dawnych żywotopisarzów poety:
„Przywykł był Dante do czuwania po nocach nad świętemi księgami, przywykł do rozmów z książętami i królami, do dysput z filozofami, do rozkosznego z poetami obcowania; częstokroć też trosk innych ludzi wysłuchując, o swoich zapominał. Teraz zasię z godnego towarzystwa wyrwany, musiał niewieściej paplaniny wysłuchiwać, czyniąc tę postawę, że nietylko go ona nie mierzy, ale że owszem słowa one ma w wielkiej uwadze.
Przywykł był, ilekroć obrzydł mu tłum pospolity, udawać się do jakiegoś miejsca samotnego i tu w onych naukach subtylnych wielką pilność czyniąc, dociekał, jaki to duch niebiosa porusza, skąd się bierze życie stworzeń, i jakie jest żywiołów pierwotne źródło. Albo też kiedy natchnienie mu spłynęło, składał dzieła, które po śmierci glorją sławy miały otoczyć jego imię. Teraz nietylko gwoli ochocie żoninej słodkie medytacje swe porzucać musiał, ale także widział się był zmuszony przebywać w towarzystwie ludzi grubych, źle na sprawach ducha się rozumiejących.
Do tej pory mógł uczuciom swoim, czy radosnym, czy smutnym folgę dawać, śmiejąc się,