Strona:Na Sobór Watykański.djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w jakim celu ofiara? Życiu religijnemu w parafji przewodniczyć mogę, mając szlachetną i rozumną żonę. I możebym lepiej przewodniczył, wsparty jej sercem, dłonią. Jest wiele terenów życia parafjalnego, do których ja jako mężczyzna nie mam wstępu. Nawet kapłan jest tam intruzem. Potrzebna „kapłanka“ — kobieta.
Złamać się musi serce, a przynajmniej zaniemóc na długo, nie mając ojcowstwa. Drewnem jest ten, kto tego w mężczyźnie, w księdzu nie rozumie. Pierwszem szczęściem i zaszczytem i zachwytem na łonie Trójcy — Ojcowstwo. Z prawa natury i mnie ten zaszczyt i szczęście przysługują. Prawo celibatu mi je wydziera. Rabuje mi szczęście i zaszczyt — boski. Krwią i ciałem byłbym związany z Królestwem Bożem. A tak!?...“
A trzeci opowiadał: „Otrzymałem zaproszenie na wieczorek. Ślicznie, poszedłem. Gospodyni domu — nauczycielka. Młoda, ładna, niezamężna, trochę sympatyzujemy ze sobą, choćby z tego względu, że oboje „nauczamy wszystkie narody“. I proszę sobie wystawić. Usmażyła takie „pampuchy“, tak smaczne, że i ja i całe towarzystwo nie mogliśmy się ich odjeść i odchwalić. Nie wiem już jakim cudem, wyrwały mi się wśród zachwytów nad pączkami słowa: Ach, żeby mi pani takie codzień smażyła, miałbym zapewnioną robotę na cały wieczór — oblizywanie palców. — A ona, jak to czasem kobiety potrafią, wręcz odpaliła: Ja mogłabym to zrobić, ale tylko dla swego męża.