Strona:Mowy ze Zjazdów Bazylejskich.pdf/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
I.



Bazylea, 29 Sierpnia 1897 r.


Szanowni Członkowie Zjazdu!

J



Jako jednemu z inicyatorów tego Zjazdu, przypadł mi zaszczyt powitania Was. Uczynię to w niewielu słowach,każdy bowiem z nas dobrze się sprawie zasłuży, obchodząc się oszczędnie z drogocennemi chwilami Zjazdu. W przeciągu trzech dni załatwić mamy wiele ważnych rzeczy. Chcemy położyć kamień węgielny pod dom, który kiedyś ma dać schronienie narodowi żydowskiemu. Sprawa to tak wielka, że tylko w najprostszych winniśmy mówić o niej słowach. O ile już teraz można osądzić, wciągu tych trzech dni otrzymamy przegląd obecnego stanu kwestyi żydowskiej. Olbrzymi materyał nabiera kształtów w dłoni naszych referentów.
Usłyszymy wiadomości o położeniu żydów w pojedyńczych krajach. Każdemu z Panów wiadomo, aczkolwiek może tylko w ogólnych zarysach, że położenie to, z małymi wyjątkami, wcale nie jest pocieszającem. Gdyby było inaczej, czyżbyśmy się tu zgromadzili? Dawna wspólność naszych losów dziejowych rozprzęgła się, aczkolwiek rozproszone cząstki ludu żydowskiego wszędzie jednakowe musiały znosić cierpienia. W naszych dopiero czasach, dzięki nowoczesnym cudom komunikacyi, stwo-