Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I nie mogłam w niem stłumić uczuć moich głosu,
Że don Sylwjo lepszego niźli ten wart losu.
Wspominałam, co winna też, ze swojej strony,
Kastylskiej krwi jest córka po królu Leony,
Wspominałam i przyjaźń, co, przez długie lata,
Jego ojca wraz z moim wiązała jak brata;
Tak więc, im bardziej jeden władnął w mojej duszy,
Tem więcej żal mi było drugiego katuszy;
Współczucie me, litując się nad sercem chorem,
Głaskało jego rany tkliwości pozorem,
I chciało mu nagrodzić zbyt nikłą pociechą
To, iż drugiego czucia znalazły w niem echo.
ELIZA:
Lecz dziś, gdy wiesz o jego dawniejszej miłości,
Rzecz cała się układa już o wiele prościej;
Skoro, nim dla księżniczki miał tkliwe zamiary,
Dona Inez posiadła serca jego dary,
A zaś ciebie, dla której rzucił czucia pierwsze,
Przyjaźni węzły łączą z hrabianką najszczersze,
Sekret ten, raz odkryty, na zawsze niweczy
Względy, które dotychczas miałaś dlań na pieczy;
I możesz już bez obaw, wprzód zmywszy mu głowę,
Obowiązkiem przyjaźni pokryć swą odmowę.
DONA ELWIRA:
To prawda, że radością słuszną mnie przenika
Wieść, która dziś w don Sylwju odkrywa zmiennika;
Skoro przez nią me serce, do litości skłonne,
Dla swej słabości szańce znajduje obronne,
Wszelkich starań na zawsze może wzbronić jemu,
I, bez wyrzutów, całe oddać się innemu.
Lecz czyliż mogę w pełnej dziś tonąć radości,
Skoro inna znów troska w duszy mojej gości:
Skoro w Księciu zazdrości przywara niegodna
Najtkliwsze czucia moje zatruwa aż do dna,
I gotuje, gdy dumie dam folgę zbyt rączej,
Wybuch, co nas na zawsze, być może, rozłączy.