Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ARNOLF:
Dam ci wnet kogoś, co je przepłoszyć pomoże.
ANUSIA:
Bardzobym się cieszyła.
ARNOLF: Wierzę ci, nieborze.
Cóż ty tam robisz teraz?
ANUSIA: Czepeczek na głowę.
Pańskie koszule nocne i chustki gotowe.
ARNOLF: Doskonale. Idź teraz na górę, rybeńko:
Nie nudź się tam, ja wrócę za chwilę maleńką;
O bardzo ważnych rzeczach mówić z sobą mamy.



SCENA PIĄTA.
ARNOLF sam:

Ha, młode bohaterki, wy, przemądre damy,
Wy, co wiecznie w westchnieniach, wiecznie w czułych transach,
Oby wszystko, co siedzi w tych waszych romansach,
W waszych wierszach, liścikach, w całej uczoności,
Było warte tej prostej, świętej niewinności.
Nie pieniądz przedewszystkiem trzeba mieć na pieczy;
I gdy honor...



SCENA SZÓSTA.
ARNOLF, HORACY.

ARNOLF: Co widzę?... Czyżby?... W samej rzeczy.
Czy się mylę? Nie. Ależ... To on. Czy być może!
Hor...
HORACY: Pan Ar...
ARNOLF: TO Horacy.
HORACY: Arnolf!
ARNOLF: Dobry Boże!
Od kiedyż?
HORACY: Tydzień przeszło.