Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/246

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ciebie: mam na myśli ową pełną uroku słodycz, jaką raczysz łagodzić majestat godności zdobiących twe skronie; tę ujmującą dobroć, wspaniałomyślną łaskawość, jaką bez różnic obdzielasz świat cały. Te właśnie ostatnie przymioty najwyżej cię podnoszą, pani, w moich oczach, i czuję dobrze, że nie zawsze zdołam o nich zamilczeć. Lecz jeszcze raz, dostojna pani, powtarzam: nie umiem znaleść poprostu pozoru, by głosić tutaj owe tak oczywiste prawdy; jest to przedmiot, mojem zdaniem, i zbyt rozległy i zbyt wysoki, aby się kusić o zamknięcie go w ramach prostej dedykacji, i wplatać między błahostki. Wszystko tedy dobrze zważywszy, dostojna pani, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko ofiarować ci poprostu mą komedję i zapewnić, z powinnem uszanowaniem, że jestem

WASZEJ KRÓLEWSKIEJ WYSOKOŚCI
najniższym, najpowolniejszym i najwdzięczniejszym sługą
J. B. Molière.