Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wreszcie, ostatni punkt: Szkoła żon, jako komedja „dydaktyczna“... Biorę to słowo w cudzysłów, gdyż daleki jestem od tego, aby, idąc za wzorem niektórych komentatorów, podsuwać Molierowi jakiś bezpośredni, mniej lub więcej ciasny „morał“. Dydaktyzm Moliera leży w czem innem. Żyje on w epoce, w której tworzące się nowe społeczeństwo pozostaje jeszcze pod naciskiem wszelakich autorytetów, mocno już trącących stęchlizną: autorytetów filozoficznych, lekarskich, obyczajowych etc. Do tych ostatnich należała władza ojcowska, mężowska, pojęta jako ucisk cudzego życia, jako tryumf starczego egoizmu maskowanego wielkiemi słowami. Molier, to dziecko swobody, ten cygan-artysta, dławi się w tej atmosferze; wie zresztą z własnych doświadczeń ile fałszu jest w tem królestwie świętego Komunału: wali na wszystkie strony pięścią w szyby, aby wpuścić świeże powietrze; że tam ktoś przy tem może dostać zapalenia płuc, to trudno... Molier zawsze i wszędzie opowiada się po stronie życia, choćby przeciw sobie, choćby te odwieczne, nieubłagane prawa życia miały stratować jego samego.
Komedja ta, w ujęciu swojem, jest tak wysoce oryginalną, tak śmiałą artystycznie na tle danej epoki, iż zaledwie można tu mówić o jakichś „źródłach“ czy wpływach. W kampanji, która z powodu Szkoły żon wszczęła się przeciw Molierowi, wskazywano Daremną przezorność, powiastkę Scarrona (wiernie naśladowaną z hiszpańskiego), oraz dwie komedje Lope de Vega.
Wreszcie, jeden jeszcze punkt należy wspomnieć: stosunek tej komedji do osobistych przeżyć Moliera. Punkt nader drażliwy, kwestja zawsze niepewna, i nie tykałbym jej raczej, gdyby nie to że stało się to utartym zwyczajem, obowiązkiem niemal, kiedy się mówi o Szkole żon. W lutym r. 1662 przypada małżeństwo Moliera, Szkołę żon napisał w grudniu. Zabawna