Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I prościutko do domu jednym tchem pognałem,
Nie chcąc ni słowa więcej mówić z tym cymbałem.
ERAST:
Nie mógł pan lepiej zrobić, niechaj mi pan wierzy;
W ten sposób z natrętami poczynać należy.
Do widzenia.
DORANT: Gdy zechcesz, urządzimy łowy
Gdzieś, gdzie nas nie wytropi myśliwiec takowy.
ERAST:
I owszem. Sam: Już myślałem, że się nie odczepi.
Teraz myślmy, jakby ją przebłagać najlepiej.