Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

LEONORA:
Nie wiem, czy godną pochwał ta sztuczka zbyt śmiała,
Lecz to wiem, że potępićbym jej nie umiała.
ERGAST:
Choć sam los go przeznaczył pomiędzy rogacze,
dostał tylko niedoszłym, niechaj więc nie płacze.
SGANAREL wychodząc z osłupienia, w jakiem był
dotychczas pogrążony:
Nie; dotąd jestem jeszcze niby ogłupiały!
W głowie mi się nie mieści podstęp tak zuchwały;
I myślę, że sam szatan we własnej istocie
Nie umiałby dorównać tej oto niecnocie.
Przecież ja rękę w ogień byłbym za nią włożył!
Przeklęty, kto w kobiecie ufność swą położył!
Najpoczciwsza się mieni w djablicę zaciekłą:
Płeć tę chyba Bóg stworzył by zaludnić piekło;
Toteż odtąd, od wszelkich z nią spraw już daleki,
Przekazuję ją biesu aż po wszystkie wieki.
ERGAST: Masz tobie!
ARYST: Teraz do mnie wszyscy na wieczerzę.
Jutro może to jego wzburzenie uśmierzę.
LIZETA do publiczności:
Jeśli mężów tyranów znacie, piękne panie,
Do nas tylko przyślijcie ich na wychowanie.