Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

KOMISARZ:
Właśnie tak jest w kontrakcie wszystko ułożone,
Imię zaś jest in blanco, jako nie stwierdzone.
Podpiszcie, potem panna wszystkich was pogodzi.
WALERY:
Zgadzam się na ten układ.
SGANAREL: O to właśnie chodzi.
Na stronie: Uśmiejemy się tęgo.
Głośno. Podpisz, panie bracie.
Tyś pierwszy.
ARYST:
Chciałbym wiedzieć, co wy w tem skrywacie?
SGANAREL:
Do licha! cóż za fochy! podpiszże, a skoro.
ARYST: On zwie ją Izabelą, ty zaś Leonorą.
SGANAREL:
Czyż nie jest twym zamiarem, jeśli to jest ona,
Zezwolić, by z swym gaszkiem została złączona?
ARYST: Oczywiście!
SGANAREL: Więc podpisz; ja toż samo zrobię.
ARYST:
Zgoda. Lecz nie rozumiem...
SGANAREL: Zrozumiesz w tej dobie.
KOMISARZ:
Zaraz wrócim.
SGANAREL: Niech teraz twój umysł ogarnie
Rzecz całą, dość zawiłą...

Cofają się w głąb sceny.


SCENA DZIEWIĄTA.
LEONORA, SGANAREL, ARYST, LIZETA.

LEONORA: Ach, cóż za męczarnie!
Jakże mnie nudzą wszystkie te młode głuptaski!
Żem dziś uciekła z balu, to tylko z ich łaski.