Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

SGANAREL:
Śmiej się, śmieszku: niech wszyscy podziwiają wkoło,
Że sześćdziesięciolatek bryka tak wesoło!
LEONORA:
Los, o którym wspominasz, jemu nie zagraża,
Jeśli ze mną złączony pójdzie do ołtarza,
To pewna: lecz za siebie wcale, z drugiej strony,
Nie ręczyłabym, będąc na miejscu twej żony.
LIZETA: Kto nam ufa, takiego zawieść się nie godzi,
Ale podobnych panu z rozkoszą się zwodzi.
SGANAREL:
Precz, języku przebrzydły, zuchwała dziewczyno!
ARYST:
Sam, mój bracie, tych drwinek stałeś się przyczyną.
Bądź zdrów; staraj się zmienić, i bądź przekonany,
Że źle jest żonę więzić między cztery ściany.
Przyjm, bracie, mój szacunek.
SGANAREL: Bez mej wzajemności.


SCENA CZWARTA.
SGANAREL sam:

Widząc tę parę, można uśmiać się z radości!
Cóż za śliczna rodzina! starzec oszalały,
Jeszcze galant, choć w proch się już rozpada cały,
Dziewczyna zalotnica, strojnisia i dama!
Służba zuchwała w gębie! Nie, roztropność sama
Nie doszłaby z tem ładu; życie mógłby strawić,
Ktoby się jeszcze kusił taki dom naprawić.
Izabela-by mogła, przez takie przykłady,
Stracić nabyte u mnie zbawienne zasady;
Miałaby ponieść szkodę jej niewinność święta,
Lepiej niech wraca między gęsi i kurczęta.