Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Kto tyle starań jawi aby odwieść od niej;
I mąż, coby przymusu względem mnie chciał użyć,
Zbudziłby tylko chętkę by mu się odsłużyć.
SGANAREL do Arysta:
To nauki czerpane w wychowaniu twojem!
I ty potrafisz słuchać ich z takim spokojem?
ARYST:
Mój bracie, jej wywody bawią mnie jedynie;
A zresztą, jest coś racji w owej gadaninie.
Ta płeć swobody w sercu pożądanie chowa;
Złym jest dla niej hamulcem niewola surowa;
I najgorliwsza czujność, kraty ni wrzeciądze,
Żon naszych ani córek nie chronią, jak sądzę.
Własny honor powinien starczyć im za stróża,
Nie dozór, co je tylko przeciw nam oburza.
Szczerze ci powiem, że to dla mnie wielkie dziwo
Widzieć kobietę tylko z przymusu cnotliwą.
Próżno pragniemy śledzić ją w każdej potrzebie:
Raczej serce jej trzeba zjednać nam dla siebie;
I honor mój, pomimo twe wszystkie sposoby,
Nie czułby się zbyt pewnym w ręku tej osoby,
Która, przed niebezpieczeństw i pokus atakiem,
Strzeżona jest jedynie sposobności brakiem.
SGANAREL:
Bajki!
ARYST: Nie: kto rozumny, ten pewno się zgodzi,
Że z uśmiechem nauki trzeba dawać młodzi;
Za błędy jej łagodnie napominać zrazu
I straszydłem nie czynić jej cnoty obrazu.
W ten sposób z Leonorą poczynam, nie inny;
Nie czynię zbrodni z lada igraszki niewinnej,
Nie ganię za młodości godziwe pragnienia,
I do skarg dotąd przyczyn nie widzę ni cienia.
Uciech jej towarzystwa nie zabraniam woale
Pozwalam na zabawy, teatry i bale;
Uważam te rozrywki za najlepszy sposób,