Przejdź do zawartości

Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom I.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Szczypcie, owieczki miłe, tę pachnącą niwę,
Słodszych miejsc dla wywczasów nie zaaleźć wam pono;
Ale, jeżeli żyć chcecie szczęśliwe,
Strzeżcie się dla miłości otworzyć swe łono.

Niejednokrotnie ubolewano nad Molierem, że musiał się naginać do tych dworskich wymagań. Otóż, ja mam wrażenie, że, na inny sposób, ale musiał się on doskonale bawić, kreśląc te koszałki-opałki. I nietylko może bawić. Możemy sobie wyobrazić, że w nich jakgdyby odpoczywa po brutalnej wiedzy życia. Stwarza sobie świat bajki, świat rycerskich miłości, harmonji szlachetnych uczuć, dobrych, pobłażliwych ojców, matek... Z tych paru utworów wyjdzie — wspomniałem już — teatr Marivaux i jego „ojcowie“. W wierszach, piosenkach, przeplatających sceny baletowe, może Molier rozsnuwać czar delikatnej zmysłowości, może dźwięcznemi strofami wielbić miłość, tę miłość, które serce jego w życiu tak licho było nasycone...
Ileż strun było w tym poecie, a wszystkie brzmią szczerze, pełno! Rubaszny koncept farsy, pełne wdzięku gruchania kochanków, akcent męskiej namiętności, szlachetne wzruszenie, grom socjalnego protestu, okrutne szyderstwo i głębokie współczucie, wszystko płynie z jednego źródła. Oto człowiek!
I dzieło jego, które z tak doskonałą objektywnością odbija świat, jest — skoro spojrzeć nań pod innym kątem — bardzo wymownym subjektywnym wypływem życia pisarza. Rozpoczyna je kipiący werwą, wesołością. Życie nie słało mu się i wówczas zapewne