Przejdź do zawartości

Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom I.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i żadnym konceptem, aż do dyskretnego uśmiechu wywołanego grą inteligencji. W pierwszej epoce twórczości Moliera śmiech ten jest weselszy, bardziej niefrasobliwy; później, ton jego barwi się jakby ostrzejszą nutą.
Zapoznawać tę wesołość, tę dominującą cechę Molierowskiego genjuszu, zdawałoby się niepodobieństwem. A jednak byli monografiści Moliera, którzy, nieraz z ogromnym talentem (J. J. Weiss), silili się interpretować ten molierowski śmiech jako konwulsyjny spazm goryczy i bólu, jako „śmiech przez łzy“. Otóż, zdaje mi się, że Molier jest zbyt bogatą naturą aby się go dało ująć jedną formułką. Czysta, niezmącona wesołość dźwięczy w całym szeregu jego scen, utworów: gdzież znaleźć tę zaprawę goryczy np. w owym rozkosznym kwartecie w Zwadach miłosnych, w opowiadaniu myśliwca w Natrętach, w całym Lekarzu mimowoli wreszcie? Ale widzieliśmy już poprzednio, iż Molier zapuszcza wzrok w życie tak głęboko i tak śmiało, iż przechodzi nawskróś warstwę komizmu aby wejść w sferę dramatu. Kiedy odsłania nam dach domu Harpagona, nie dziw, że dom ten jest smutny; raczej dziwmy się iż Molier umiał go uczynić tak wesołym!
Gdy mowa o śmiechu Moliera, znowuż trzeba stwierdzić, jak bardzo był Molier człowiekiem teatralnym. Nigdy żart jego, koncept, nie jest czysto literacki; zawsze idzie poza rampę. Instynktem czuje co jest istotą teatru. Przykład: scena z filozofem Marfurjuszem w Małżeństwie z musu wzięta jest prawie