Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom I.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na rzeczywistości przypadkowej; mija ją, aby sięgnąć do prawdy syntetycznej, istotnej. Dlatego, jeżeli, oglądane pod pewnym kątem, postacie Molierowskie wydadzą się nam abstrakcją, to abstrakcja ta jest zgoła czem innem niż abstrakcja teatru przedmolierowskiego: tamta wspierała się na konwencji, ta na genjalnej syntezie rzeczywistości. Tem różni się Harpagon od „skąpca“ dawnego teatru; tem różni się Arnolf od zazdrośnika komedji dell’arte. Trysotyn w Uczonych białogłowach jest równocześnie sportretowanym X. Cotin, którego wizerunek ten przyprawił niemal o pomięszanie zmysłów ze zgryzoty, a zarazem jest wiekuistym typem, prawdziwym dla wszystkich krajów i wieków.
Toteż, zależnie od tego pod jakim kątem spojrzymy na dzieło Moliera, ukaże nam ono inne oblicze. Raz ujrzymy w niem grę namiętności, wiecznie tych samych i niezmiennych. Arnolf, to bezwzajemna miłość czterdziestoletniego mężczyzny, Harpagon to skąpstwo, Celimena zalotność i fałsz kobiecy, Tartufe obłuda... To znowuż, spojrzawszy z innej strony, ujrzymy wierny i bogaty obraz społeczeństwa danego kraju, w danym momencie: Francji, w pierwszej epoce rządów Ludwika XIV, odmalowanego we wszystkich warstwach: dwór, szlachta, mieszczaństwo, lud... I jak odmalowane! ileż tu odmian dla każdego typu! w iluż odcieniach ujęte stosunki poszczególnych warstw do siebie! Dworzanin, od dzielnego i rozumnego Klitandra (Uczone białogłowy), aż do markiza bawidamka i trutnia, szui-Doranta wiszącego przy panu Jourdain,