Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom I.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Powściągnąć płomień, co mnie tak rozkosznie drażni.
Odtąd...

SCENA SZÓSTA.
TRYFALDYN, LELJUSZ, MASKARYL.
MASKARYL: O Horacego mówiliśmy doli.
TRYFALDYN:
To dobrze. Do Leljusza: Proszę jednak, czy mi pan pozwoli,
Bym poufnie pogadał kilka słów z nim oto?
LELJUSZ:
Każde życzenie pańskie wypełnię z ochotą.

SCENA SIÓDMA.
TRYFALDYN, MASKARYL.
TRYFALDYN:
Czy ty wiesz, co ja właśnie robiłem przed chwilą?
MASKARYL:
Nie; lecz, jeśli mnie moje przeczucia nie mylą,
Dowiem się wnet od pana.
TRYFALDYN:Z potężnego dębu,
Który lat przeszło dwieście rośnie tu u zrębu.
Wyszukałem gałązkę, ukształconą ładnie,
Której rozmiar sam przedtem obrałem dokładnie,
I z niej, zadając sobie trud nieladajaki,
Wystrugałem patyczek (pokazując ramię:) ot, mniej więcej taki,
Cieńszy z jednego końca, co, jak mi się zdaje,
Do garbowania skóry świetnie się nadaje,
Bo jest zręczny w ujęciu, twardy, w sękach cały...
MASKARYL:
I któżto, jeśli łaska, ma dostać te wały?
TRYFALDYN:
Ty przedewszystkiem; potem, smaku jego zazna