Ta strona została przepisana.
III. ZWIERZYNIEC.
A tu napirwej Rzeczpospolita skarży sie na swe nieszczęście.
I cóżem ja wżdy krzywa[1], uboga sirota,
A snadź od swych nawięcej używam kłopota.
Ja sie staram o wszytki, ale o mię żadny,
Tak je marnie pobłaźnił[2] ten marny świat zdradny.
O, nieszczęsny Prywacie, tyś tego nabroił, 5
A nadobnieś ten naród tak sławny przystroił,
Że świętą sprawiedliwość i mnie wyganiają,
Ale dobrzeli czynią, potym rozeznają.
Prywat sie obmawia[3].