Strona:Mikołaj Biernacki - Piosnki i satyry.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A to mi się spodobało!
 Jeszcze siedziałam za mało!
 Cóż to znów za takie dziwy!
 Wstąpiłam słuchać wotywy.

Zuzanno! patrz moja droga!
Patrz! pieczeń na nic spalona!
Cóż to jest? Bójże się Boga!
Przecie stoisz koło trzona!
— No — widzę, to i cóż z tego?
 Słyszałam coś spalonego,
 Ale mówiłam różaniec.
 Pierwsza dusza, niźli taniec.

Zuzanno! całe wieczory
Gdzieś siedzisz, pewno w kościele;
Wiesz przecie, że pan jest chory;
Tego już trochę zawiele...
— Za wiele! Święte Maryje!
 To dopiero komedyje!
 Od rana same grymasy!
 Takie to już teraz czasy!

Dosyć już byłam cierpliwa,
Że znoszę te ceregiele;