Strona:Miguel de Unamuno - Po prostu człowiek.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na tych miłosnych rozdrożach, że go oderwie od drzwi, zdruzgotanych burzami...
Juan i Berta zaczęli snuć podobne marzenia prawie jednocześnie. Ręce ich i spojrzenia spotykały się nagle. Berta przyjmowała towarzysza swych lat dziecinnych, podczas nieobecności rodziców, którzy nie spieszyli się zazwyczaj z powrotem do domu.
Juan przeczuł niebezpieczeństwo i zaczął bywać coraz rzadziej. Państwo Lapeira odgadli powód dla którego unika ich domu. „Jak ta Raquel go opanowała, jak umiała odsunąć go od całego świata” — mawiali rodzice.
— A tymczasem córce ich, anielskiej Bercie, przekorny demon szeptał do ucha w nocnej ciszy:
— Obawia się ciebie!
Jak się to stało, że ta sama Raquel pchała go teraz w ramiona Berty? W ramiona??...
Przeczuwając, że Raquel wiedzie go ku śmierci, biedny Juan żałował, że okres prze-