Strona:Miguel de Unamuno - Po prostu człowiek.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kochał. Kochają się w mojej urodzie, ale nie we mnie!”
— Sama teraz widzisz, moje dziecko, kto miał rację? Czyż nie ostrzegałem cię? To już drugi?!
— Stu, moja matko, niech ich będzie nawet stu, bylebym w końcu znalazła oswobodziciela, który mnie wyrwie z waszego domu! Pragniecie mnie przecież sprzedać!
— Miej o to żal do ojca, nie do mnie. — I donia Anacleta ze łzami w oczach odchodziła do swego pokoju, aby się wypłakać do woli.
— Posłuchaj, Julio, i dobrze zapamiętaj sobie, to co ci teraz powiem — mówił Don Victorino. — Po raz ostatni patrzałem przez palce na twój flirt miłosny. Ostrzegam jednak, że na przyszłość podobnych romansów tolerować nie będę. W razie potrzeby chwycę się środków gwałtownych.
— Nowy romans już się rozpoczął — krzyknęła Julia swemu ojcu prosto w twarz, mierząc don Victorina ironicznym spojrzeniem.
— Co to ma znaczyć? — zapytał groźnie.