Strona:Mieczysław Romanowski - Dziewczę z Sącza.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Już tam i echo wieść szlachcie zaniesło
Że mu się śniło wojewódzkie krzesło...
«Brat jego, mówią, co tam na Podolu,
To mąż z żelaza i w polu i w bolu;
Ten umie gładko rzucić piękne słowo,
Lecz w walnej chwili czy nie podrwi głową?»....

Przy nim na koniach Raczkowski, Haneńko;
A Rożniatowski, zwany prawą ręką,
Bo rębacz straszny, pancernych chorąży,
Patrząc jak młodzież na bachmatach krąży,
Rzekł ku starszyźnie: «Ci ptacy przed burzą,
Weseli bardzo, dobrze nam wywróżą!»
Na to kasztelan z spojrzeniem wesołem:
«Ha! młodzież nasza postawi się czołem,
A miłych braci ja na ucztę proszę,
Gdy nam powrócą pokoju rozkosze»....
W tem zadzwoniono....

Chorągwie, oddziały
Na słowo «baczność» w jeden mur się zlały.