Strona:Mieczysław Piotrowski - Złoty robak.djvu/611

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

knucia — styl pustego trwania. Które zaczęło być nową zabawą, jak nowy taniec jest przeciwieństwem poprzedniego. Twardy ten młody człowiek, młodszy od Filipa — tak! — zabił przyjaciela w pojedynku; milczał, obnosił się z tym milczeniem, jakby czekał, kogo drugiego uśmiercić. Eliza gotowa była czyścić mu buty.
— Dobrze, czyść! — zawołał jednego dnia Filip.
— Nie powiedziałam.
— Milcz, bo uderzę!
— Styl? — zapytała z ironią.
Kurczę pozwalało sobie na ironię.
Coraz więcej było tych butów do czyszczenia, coraz bliżej wojny. Pastor wygłosił przedśmiertną naukę, wzywając do opamiętania. Coraz częściej Eliza mówiła przychylnie o jego córce, omijając to imię, które Filipa brzydziło. Brzydziło także, iż mówiła Eliza.
Zaczęła się cenzura, złoty wiek, tak jak przyszedł, odchodził, po „zabójstwie z litości” nie nastąpiło już nic więcej, co było przewidziane w programie. Filip podejrzewał, że Hiszpan poza jego oczami przeprosił wszystkich, co gorsza, zrobił to z nakazu córki. A temu jakiemuś anarchiście — od siedmiu boleści — zabronił wstępu do domu. Wywiązała się podobno nawet jakaś korespondencja i Eliza wzięła na siebie obowiązek odpowiadania na listy. Można je było sobie wyobrazić.
Nie martwił się o „anarchistę”. Ten człowiek sam mu się sprzątnął z oczu.
Pieniądze ze spadku, które przetrwonił, wywołały coś w rodzaju litości. Tego było już za wiele. Bieda stawiała go jak gdyby wyżej, a stracone pieniądze jak gdyby poniżyły.
W niższych domach, gdyby próbował schodzić z powrotem w dół, czego nie próbował, było jeszcze gorzej, jeszcze nudniej, domy podniosły swój poziom do stopnia wszechpatriotyzmu. Rozeszła się wiadomość o wykryciu grupy przestępców politycznych. Trwało śledztwo, dla dobra nie podano nazwisk oskarżonych, tylko imiona i litery nazwisk, ale nudziarstwa i tanich wzruszeń ogólnopaństwowych przybyło.
Napatoczył się Wereszczyński, to było jedyne określenie, napatoczył się i był przerażony; co znowu? Nie dość, że zbańczył, że zmarnował temat na przyjęciu, że stchórzył, czy co tam ze sobą