Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzy Adolfem a jej siostrzenicą, radziła, aby słotę przeczekać, a przynajmniej zatrzymać się jeszcze do zapowiadanego od dawna na cel dobroczynny tańczącego wieczoru w Dworcu tatrzańskim, gdyż, jak utrzymywała, całe »towarzystwo« poczytałoby im to za złe, gdyby przed ową zabawą wyjechały. Nawet pani hrabina by się mogła pogniewać — tem bardziej, że Ksenia miała na tym balu z jej synową sprzedawać bilety, a na urządzanym przez nią koncercie odśpiewać duet z Hugonotów z p. Bolesławem.
Panna Józia dowiedziała się ostatnia o projekcie wyjazdu. Wiadomość ta zelektryzowała ją nagle i wyrwała z bezdusznej zadumy, w jakiej całemi nieraz trwała godzinami. Przypadła do rąk matki i ciotki i, zapewniając że czuje jak jej pobyt w Zakopanem służy, że z każdym dniem czuje się teraz silniejszą, prosiła ze łzami w oczach, aby nie wyjeżdżać. Za jej przykładem poszła Ksenia i obie zapewniały, iż za dni kilka najpiękniejsze znowu zabłyśnie nad Tatrami słońce.
W samej rzeczy, pewnego wieczoru, słońce wychyliło się z po za chmur, a przymglone