Strona:Mieczysław Braun - Rozmowa z dziwakiem.djvu/2

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wszedłem do kawiarenki i już od progu ujrzałem jak siedział zgarbiony z gazetą w ręku przy tym samym stoliku, przy którym widywałem go nieraz. Siedział wzęc sobie ten „sztamgast“ w kąciku, od czasu do czasu podnosił zmęczone oczy od zadrukowanej płachty papieru i patrzał na ulicę przez szybę, bębniąc palcami po marmurowej płycie stolika.
Gdy spostrzegł mnie, zamachał gazetą osadzaną na kiju jak chorągwią.
— Dobrze, że pana widzę, zawołał, muszę z panem porozmawiać.
— Niestety nie mam czasu, odparłem tonem mało zachęcającym, ale jutro tu wpadnę, to pogaday.
Stały gość spojrzał na mnie ze zdumieniem.