Strona:Michalina Domańska - Fotografje mówią.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Anna, która szeregowała ludzi na różne kategorje, zaliczyła Helę do „pierwotniaków“ i przeszła nad tem do porządku dziennego. Stacha kochała bardzo, ale pobłażliwie!.. Przywykła od dzieciństwa do jego duchowej i umysłowej niższości, i nie robiła z tego dramatu.
Co ta mała będzie robiła między nami? myślała Anna. Będzie niecierpliwiła i nudziła Edmunda tak, jak i mnie. Aby go tylko nie zniechęciła do dłuższego pobytu. On jest na przeciwnym biegunie kultury duchowej, tam, gdzie już przechodzi w przerafinowanie“.
Odeszła od okna. Ogarnął nią nerwowy niepokój ostatnich godzin oczekiwania. Czuła się jemu tak bliską i tak z nim związaną, że nawet już nie zadawała sobie pytania: Jak się jemu wydam? Poznali to nawzajem, co mieli w sobie najcenniejszego — wszystko inne było dodatkiem i formą.
...A jednak, gdy stanął przed nią w całym blasku swej młodzieńczej urody — doznała olśnienia onieśmielenia. Nie wyobrażała go sobie tak uroczym. Witała go niezgrabnie, nagle skrępowana myślą, że jest z nim sama. Zwątpiła o sobie, wydała się sama sobie starą, brzydką i trochę śmieszną w swem dojrzałem panieństwie. Ale jego nadzwyczajna swoboda i towarzyskie obycie zapanowały szybko nad sytuacją. Po godzinie mieli oboje