Strona:Michał Bałucki - W żydowskich rękach.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

leżnym od Haby, bo wtedy był już jego dłużnikiem. Długi te z latami rosły z przerażającą szybkością, ogromna lichwa i nowe pożyczki powiększały je coraz więcéj. Haba jednak nie figurował w hipotece Lipczyn, jako wierzyciel, on załatwiał tylko drobne pożyczki Radoszewskiemu, które swoją drogą wynosiły już cyfrę nie małą, a gdy szło o większą sumę tłomaczył się wtedy niemożnością, ale zawsze na prośby dziedzica i za dobrem wynagrodzeniem nastręczał którego ze swoich współwyznawców i tego nazwisko podawał do hipoteki. Czy rzeczywiście nie rozrządał większémi kapitałami, czy też to była ostrożność z jego strony, by niepotrzebował kiedyś narazić się dziedzicowi występując z pretensyjami swémi — trudno było odgadnąć. Dość że w hipotece Radoszewskiego figurowało trzech innych wierzycieli, między któremi Goldfinger największą reprezentował sumę. Był on w pokrewieństwie z Habą. Haby córka wyszła za syna Goldfingera, który był agentem handlowym w Wiedniu i znaczne już na swoję rękę prowadził interesa. Kto wié w jakich warunkach kojarzą się małżeństwa u żydów, ten łatwo odgadnie, że Haba nie musiał znowu być tak ubogim, skoro wydał córkę za syna jednego z zamożniejszych kupców Sokoła — tak się nazywało miasteczko w pobliżu Lipczyn, a więc musiał jéj dać wiano odpowiednie do majątku pana młodego. Dziedzic jednak Lipczyn nie podejrzywał go o to i traktował jak biédnego arendarza, który z jarmułką w rękach czekał czasem godziny całe pokornie na ganku, aż wielmożny dziedzic raczy wyjść do niego — i zapytać czego chce. Habe bowiem posiadał w wysokim stopniu ten przymiot, który jest jedną z charakterystycznych cech naszych żydów, to jest, że był uniżonym i cierpliwym, umiał czekać i kłaniać się, a każde odezwanie się do dziedzica zwykle od stałéj formułki: z przeproszeniem łaski