Strona:Michał Bałucki - W żydowskich rękach.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Bezsilny opuścił głowę na poduszki i przymknął oczy. Ksiądz tymczasem zwróciwszy się do Kowalskiego, rzekł:
— Penitent złożył na moje ręce ośm tysięcy guldenów, które dawny jego znajomy niejaki Kaźmierz Czujko złożył u niego do przechowania, z poleceniem, aby oddał to kiedyś jemu lub synowi jego. Pan podobno wiész, gdzie ten syn się znajduje. Będziesz więc tak dobry uwiadomić go, aby albo sam zgłosił się po odbiór tych pieniędzy lub upoważnił kogo do odebrania ich udzielając mu potrzebnych dokumentów.
Kiedy kapłan wypowiedział te słowa, ręka chorego, która dotąd ściskał konwulsyjnie dłoń Kowalskiego, opadła bezwładnie na łóżko. Procesowicz już nie żył. W godzinę potém Kowalski wrócił w poważném i smutném usposobieniu do baraku. Przez drogę rozmyślał nad ostatnią wolą Procesowicza. Teraz dopiéro wyjaśniło mu się, co znaczyło owo dziwne i niespokojne zachowanie się biédnego szlachcica w czasie jego przyjazdu, te pytania urywkowe. Bał się, że ktoś upomniéć się może o depozyt, że trzeba będzie albo splamić sromotnie honor szlachecki albo zapłacić. No i zapłacił. Ale zkąd biédak taki zdobył się na zebranie podobnéj sumy, to było jeszcze dla niego zagadkowém. Gdy w tém mijając Lipczyny przypomniał sobie ów wieczór, w którym widział Procesowicza klęczącego przed Radoszewskim. Teraz wytłómaczyła mu się sprzedaż lasu.
Czyn ten taką czcią przejął go dla tego niepozornego, zacofanego szlachetki, tak wzruszył całego, że nie mógł wrażenia tego zataić przed synem, gdy wrócił do domu. Teodor poznał zaraz z jego twarzy, że coś niezwykłego spotkać go musiało i jął się dopytywać.
— Odkryłem tajemnicę — rzekł stary głosem wzruszonym — tajemnicę sprzedaży lasu.