się jéj powodować. Peryjod więc ten, tak ważny w życiu kobiety, przeminął dla niéj bez znaczenia i wrażenia głębszego. Powróciła do domu z powiększonym wstrętem do towarzyskiego życia i niechęcią do ludzi obcych.
Zdawało się, że miłość wyrwie ją z tego zaklętego koła egoizmu i samowładnych zachceń. Miłość umié zrzec się własnéj woli na rzecz kochanéj osoby, umié poświęcać się i każe zapominać o sobie. Ale Julija nie była zdolną do takiéj miłości. Ona miłość pojmowała także jako zrzeczenie się woli, jako poświęcenie, ale nie z jéj strony. W marzeniach swoich wystawiała sobie swojego przyszłego męża, jako szalenie rozkochanego w niéj, który ją bardziéj jeszcze będzie pieścił, słuchał, ubóstwiał, niż ci, co dotąd ją otaczali i karmiła wyobraźnię swoją najdziwaczniejszemi objawami uczucia tego przyszłego konkurenta.
Kaźmierz Czujko, nie mógł odpowiedziéć tym wszystkim wymaganiom wybujałéj fantazyji, wydawał się jéj trochę za stary, za ciężki; ale że widziała w nim mocne zajęcie się jéj osobą, że ulegał jéj woli, starał się wyszukiwać dla niéj różne przyjemności i rozrywki, a co najważniejsza, że nie było między kim wybiérać, zdecydowała się pójść za niego, zwłaszcza że i rodzice tego sobie bardzo życzyli.
Dzień ślubu był już naznaczony, gdy przybycie brata pana młodego, zmieniło znowu usposobienie kapryśnéj panny. Pan Edward był młodszy, przystojniejszy, a choć piękność jego miała pewną sztywność lalki woskowéj z wystawy fryzyjerskiéj, to jednak chwilowa fantazyja panny Juliji umiała sobie upoetyzować to wszystko i sztywność wydawała się w jéj oczach nawet powabną, elegancką. Co nadewszystko się jéj podobało, to salonowe obejście jego, które jeszcze korzystniéj się wydawało obok ociężałéj figury brata. Julija porównywając ich obu, widziała ogro-
Strona:Michał Bałucki - W żydowskich rękach.djvu/135
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.