Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy taki dobry, jak żona?.
— Jeszcze miększy. Gdyby się nie bał swojej Urszu1ki, to ostatnią koszulę oddałby biednym. To też, jak ma wspomódz kogo, to w sekrecie, żeby się Urszulka nie dowiedziała. Mój brat, którego wysłali do Wiednia na politechnikę, często odbiera od niego takie sekretne przesyłki.
Obejrzałem się z respektem za panem Maciejem, który właśnie jakąś niepokaźną kobiecinę wyciągał z kąta do tańca. Chłopisko było niezdarne i grube; znać było w nim pochodzenie, mimo aksamitnej kamizelki i srebrnego łańcucha u zegarka. Twarz miał ordynaryjną, oczy małe, czoło nizkie i wąs krótko przystrzyżony, -podobno nawet czytać ani pisać nie umiał — jak mi później mój gospodarz ze zgorszeniem powiedział — a mimo to tak sympatycznie wyglądał, tak uczciwość jego przebijała przez te ordynaryjne rysy, że nadawała mu, przynajmniej w moich oczach, wyraz szlachetności. Byłbym go chętnie uściskał za to, co mi konsyliarz owa o nim powiedziała. I inni wydawali mi się jakoś tak dobrzy, że miałem ochotę wszystkich ściskać i całować. A „tańcowałem do upadłego polki i mazury z panienkami w perkalikowych sukienkach, o krótkich stanikach, pod któremi czułem jakieś cieplejsze i poczciwe sreduszka. Przy kolacyi, która była dobrze już po północy, biegałem z półmiskami od cukierniczki do mączniczki, od zubiarki do piekarki, jak rutynowany kelner, a po oczepinach, kiedym przetańczy! poloneza z moją panią Maciejową, cmoknęłem ją na podziękowanie w grubą rękę. Babina się zażenawała tym wyskokiem mojej grzeczności, -ale gdym powtórzył to razy kilka, oswoiła się jakoś i uściskała mię serdecznie, po matczynemu.
Od tego czasu, ile razy zdarzyło mi się przechodzić koło Sukiennic, zawsze oddawałem głęboki ukłon tej poczciwej kobiecie, stojącej w kramie w dużym fartuchu z nożem do krajania słoniny, a czasem, gdy nie było kupujących, zbliżałem się do kramu zagadać kilka słów, lub zażyć albanki z tabakierki pana Macieja.