Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zachowanie się jej bez uniżoności zadziwiło mnie, a jeszcze więcej rozmowa. w której zdradzała lepsze wychowanie i pewną inteligencyę, jakiej nie spodziewałem się znaleźć w żonie prostego stolarza. Mieszkanie również, choć skromne, ale bardzo gustownie urządzone, miłe oczom robiło wrażenie. Składało się z dwóch stancyj pięknie wybielonych z podłogą wymytą czysto. Warstat mieścił się w drugiej połowie domku, zkąd dochodził mnie świst posuwanych hebli i śpiewy czeladzi.
Z prawdziwą przyjemnością rozglądałem się w tem mieszkanku, tak niepodobnem do owych brudnych, pełnych zaduchu izb, w których zwykle mieszczą się biedniejsi rzemieślnicy nasi.
W każdym kątku było tak czysto, jakby kto umyślnie na wielkie święto porządki porobił; nawet w naczyniach miedzianych, któremi obwieszona była ściana, przejrzeć się można było. Przypominało mi to niemieckie domy, znane z czystości. Co mnie jednak najwięcej uderzyło, to kilka książek w oszklonej szafie. Był to już zbytek, jakiego sobie niejeden szlachcic nie pozwala na wsi, tem więcej zdziwił on mnie w domu stolarza.
Pobudzony ciekawością, niedyskretnie może zbliżyłym się do owej szafy, by się przypatrzyć książkom i odrazu zajęła mnie jedna bardzo ozdobnie oprawna w ten sposób, jak zwykle oprawiają się książki, przeznaczone nb. nagrody dla uczniów; na grzbiecie jej błyszczał tytuł ozdobiony złotemi literami, — tytuł książki był: Chata za wsią — Kraszewskieqo. — Zwróciłem się do gospodyni i spytałem: dlaczego książka ta wyszczególnia się od innych. — Zarumieniła się na moje zapytanie i zakłopotała nieco.
— To zapewne podarunek — odezwałem się, chcąc domyślnością swoją wyprowadzić ją z kłopotu.
— Nie — odrzekła z nieśmiałością — tośmy sami tak kazali oprawić, bo... bo mojemu mężowi i mnie podobała się bardzo ta książka.
Nie zadowoliła mnie ta odpowiedź. — Z trudności, z jaką pzychodziło jej dawać mi to wyjaśnienie, domyślałem się,