Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Potem mi mówił wiele o zaszanowanem zdrowiu, o samotności, do której przywyknąć mu trudno, o braku opieki etc. etc., a wszystkie te poufne zwierzenia miały na celu wybadanie mojego zdania; reprezentowałem niejako w jego oczach cząstkę opinii publicznej. — Toteż kiedy raz uprzedziłem zwierzenia jego i — zapytałem naiwnie: dlaczego się sam nie żeni, mając wszystkie po temu warunki, — ucieszył się jakby go kto na sto koni wsadził, kazał podać do obiadu wino o dziesięć lat starsze, a na odchodnem zmusił mnie gwałtem do przyjęcia w prezencie paczki wybornych cygar.
Czasami pokazywał mi fotografiję, nie przyznając się, że to fotografij a osoby, która go mocno interesuje i badał, co sądzę, jako fizyonomista, o tej osobie, czy dobra, łagodna, uczciwa, etc., a gdy sąd mój wypadł pochlebnie, wówczas dopiero pod sekretem przyznawał się, że to niby już jak narzeczona.
To było pierwsze stadyum słabości pana Jacka. W drugiem stadyum nie tylko nie zapraszał mnie do siebie, ale unikał nawet spotkania się ze mną. Widywałem go tylko zdaleka, to idącego z domu z kieszeniami wypchanemi cukrami, to kupującego bilety w kasie teatralnej, to na odludnych spacerach z przedmiotem swojej adoracyi, w asystencyi mamy lub cioci. Udawał wtedy krótkowidza, nie poznawał mnie wcale. Był zazdrosny o swój skarb, albo też może wstydził się występować w roli starającego się. Kiedy pan Jacek wstępował w trzeci peryod, t. j. w peryod wstrętu do małżeństwa, szukał znowu mojego towarzystwa, tym razem jeno dla samej pogawędki. Gdy mnie spotkał, zabierał gwałtem ze sobą.
Układaliśmy wspólnie projekta co do jego majątku, który, jako bezdzietny, miał zapisać na publiczne cele. Między innemi miał piękną myśl ustanowienia fundacyi dla wiernych sług, a myśl tę powziął z okazyi starego Jakóba, lokaja hrabiego, którego przywiązania i wierności dla pana nachwalić się nie mógł.