Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bym takowego znalazł, do domu pani G., babki owych dzieci, mieszkającej w Krakowie. Tu był podany szczegółowy adres domu pani G. Był to dom o jednem piętrze, zajmowany wyłącznie przez samę właścicielkę, wdowę, po jakimś dygnitarzu z czasów Rzeczypospolitej. Kiedyś za życia męża i za życia Rzeczypospolitej wesoło tu było i gwarno: W salonie pani G. widziałem stare malowidło, przedstawiające właśnie towarzystwo, jakie się wtedy zbierało w jej domu, -były to przeważnie wyższe sfery urzędnicze i arystokracya kupiecka. Damy o wysokich fryzurach, w rogówkach, ściśnięte jak osy, w długich rękawiczkach i płytkich trzewikach; — panowie z czubami na głowie, w surdutach z krótkiemi stanami, a długiemi połami, bufiastemi rękawami, zwężającemi się ku dołowi, wysokiemi kołnierzami. Większa część tych osób przeniosła się już na cmentarz wraz z mężem pani G., a dom jej, tak niegdyś gościnny i ożywiony, stoi dziś zamknięty i cichy. Czasem tylko jaki stary senator kroczy w tę stronę z powagą złożyć swoje uszanowanie dostojnej matronie, albo która z jej przyjaciółek dawnych w szerokiej krenolinie i czekoladowej lub szafirowej woalce, wracając z kościoła, idzie ją odwiedzić, albo natrętna jałmużniczka wciska się, prosząc o wsparcie, z bajeczkami. Wieczorami stary doktór, co jeszcze leczył jej nieboszczyka męża, albo ksiądz z wikaryjki od Panny Maryi spieszą na maryasza i stary miodek. Sama pani rzadko z domu wychodzi- chyba do kościoła na ranną mszę; czasem w pogodny dzień przejedzie się ku Bielanom w powozie swojej bratowej, bankierowej W., a jeżeli kiedy wieczorem wypadnie jej wyjść z wizytą, bodaj tylko do drugiej kamienicy, to nigdy inaczej, jak z latarnią o dwóch świecach, którą stary Tomasz oświeca jej drogę nawet choć księżyc w pełni srebrzy ziemię, choć latarnie gazowe palą się co kilkanaście kroków, bo tak wymagała moda i przyzwoitość za dawnych czasów. Od paru lat jednak staruszka nie opuszcza już wcale swego pokoju, to jest od czasu, kiedy, pomimo latarni o dwóch świecach, pośliznęła się