Strona:Michał Bałucki - Trzy szkice powieściowe.djvu/306

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
142


— Syreną.
— Nie rozumiem cię, mój drogi.
— Była piękną jak syrena, zimną jak te potwory morskie i wabiła ludzi do zguby i upadku.
— Czy może i mój pan słuchał tych syrenów śpiewów? — spytała z uśmiechem Helena.
— Słuchałem — słuchałem — mówił doktór.
— I upadłeś?
— Nie, bo mnie zawcześnie uratowano od zguby.
— A czy wolno wiedzieć kto taki? —
— Aniół, którego na ziemi zowią Heleną.
To mówiąc, przycisnął żonę do piersi i złożył na jéj białém czole pierwszy pocałunek.

KONIEC.