Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

We drzwiach ukazała się pani Kajetanowa.
— No, chodź matka — zawołał na nią pan Kajetan — mamy tu pobłogosławić zakochaną parę, Bolka i Jadwigę.
— Wszelki duch Pana Boga chwali, prędzéj bym się była śmierci spodziewała.

— A widzisz? A co ci mówiłem? Że to, co tam było pomiędzy nią a panem Kazimierzem, to nie była miłość. Oni chcieli wmówić ją w siebie, wyrozumować, ale to się nie da, bo w miłości rozum nie na wiele się przyda. Głowa swoje, a serce swoje.