Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gospodarzowi. Możemy się przecież ba wić i bez niego.
— O! za pozwoleniem, tu nie idzie tylko o nas, ale o kobiety, o moją siostrę. Skoro narzucił się jej sam na pana młodego, to jego psia powinność była dotrzymywać jej towarzystwa, a nie zostawić jej bez pary, dla tego, że mu się tak podobało. To był formalny afront i dla tego musiałem go wyzwać. Ja mu dam nauczkę co to jest obrażać obywatelską córkę. Niech wybiera, co mu się podoba, szpady, pałasze, pistolety, mnie wszystko jedno, zmasakruję, jak mi Bóg miły, zmasakruję, jak już niejednego zmasakrowałem.
Jadwiga słuchała tej całej rozmowy dość obojętnie i z roztargnieniem, nie wiele ją to obchodziło, że dwóch podchmielonych hreczkosiejów posprzeczało się o jakieś głupstwo i wyzwało się. Była to rzecz tak zwyczajna w tej okolicy, że ją. to nie dziwiło wcale, co najwyżej podobne awantury zawadyackiej młodzieży budziły w niej niesmak i wstręt. To też, nie chcąc się spotkać z tymi junakami, rozprawiającymi z takim ferworem, zaczekała aż odeszli ku furtce ogrodowej i sama udała się do domu tylnemi drzwiami. Na werandzie spotkała się oko w oko z Bolesławem, wychodzącym właśnie i zbladła nagle, bo przy świetle księżyca, który się przedzirał przez liście dzikiego wina, zobaczyła, że nie miał już na sobie krakowskiego ubrania, ale