Przejdź do zawartości

Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/300

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gło, znalazłbym dla niej inne tortury. Niepodobna; żeby ta kobieta nie miała jakich grzechów, jakich skandalicznych tajemnic, (bo czysta i uczciwa kobieta nie zdobyłaby się na ubliżenie drugiej kobiecie w ten sposób, jak to ona zrobiła); otóż jeżeli ona ma takie tajemnicze grzechy na sumieniu, to postaram się o to, abym się o nich dowiedział i wywlokę je na widok publiczny, i będę prześladował ją niemi, gdzie się da, gdzie ją spotkam; zatruję jej każdą chwilę przyjemną, aż ją doprowadzę do tego, że zrobi, co zechcę, albo będzie musiała kryć się ze wstydu przed ludźmi.
— Albo też odda cię w ręce sądu za napaść.
— To przyjdzie do publicznej rozprawy, a tam z pewnością nie będę jej także oszczędzał i hańbę jej uczynię jeszcze głośniejszą.
— I skażą cię za oszczerstwo na więzienie, gdy nie będziesz mógł dostarczyć dowodów.
— No, to i cóż? odsiedzę karę, ale ją zniesławię,
— I zarazem zniesławisz pannę Waleryą, wywlekając jej nazwisko przed kratki sądowe.
— Alboż już nie została zniesławioną, gdy młodzi ludzie wycierają sobie nią usta po knajpach? Wtedy przynajmniej będą wiedzieć, że bezkarnie nie wolno uchybiać uczciwym kobietom, a to zamknie gębę potwarcom.
Chciał jeszcze dalej mówić, ale wejście trze-