Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Brawo! doskonale — powtarzał co chwila — patrzcie, patrzcie jak go zażył znakomicie, a to gracz, niech go nie znam.. Co to za kłus, jakby panienka w tańcu nóżkami przebiera, o! raz dwa, raz dwa.
I mówiąc to, przechylał głowę to w jedną, to w drugą stronę, naśladując wdzięczne ruchy konia.
Pani Kajetanowa także podzielała zachwyt męża, Zosia z uciechy klaskała w rączki i podskakiwała, a Adasiowi ledwie oczy na wierzch nie wyszły, usta otworzył tak, jakby chciał połknąć i jeźdźca i konia, a przy trudniejszych skokach aż nogami przebierał z podziwu. Nawet Jadwiga, która z początku zachowywała się zimno, obojętnie i patrzała jakby z musu, jak od niechcenia, powoli z coraz większem zajęciem śledziła zręcznego jeźdźca, i mimowoli objawiła zdanie, że Bolek wcale dobrze prezentuje się na koniu.
— Patrząc na taką jazdę — rzekła do Kazimierz a, który stanął obok niej w tej chwili — w której koń i jeździec stanowią. niejako jedną całość, można dopiero zrozumieć myt o Centaurach. Nieprawdaż panie?
Kazimierz zrobił ruch głową, który równie mógł znaczyć potwierdzenie, jak i przeczenie, ale widać było z twarzy, że nie przypadła mu wcale do gustu ta uwaga, która była zarazem pochwałą jeźdźca. Uczuł się nią upokorzony