Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

koło drzwi jego przemknęło się szybko, na palcach.
Cała ta rozmowa podsłuchana, zrobiła na“ kandydacie filozofii niemiłe wrażenie, wydawała się trywialną i niesmaczną, a poufałe konszachty z kucharką, źle bardzo zaleciły w jego oczach nowego gościa. To też, kiedy w godzinę później poszedł do dworu na herbatę i pani Kajetanowa przedstawiła go kuzynce, ukłonił jej się obojętnie z pewnym rodzajem lekceważenia.Mimo to, nie uszło jego uwagi, że panienka podczas przedstawienia zarumieniła się mocno, zapewne z powodu owej rannej rozmowy, którą podsłuchał i to zakłopotanie pochlebiało trochę jego miłości własnej. Robiło m!l to pewną satysfakcyę, że zarumieniła się z jego powodu, zwłaszcza, że jej z tem było wcale ładnie. Ale to przyjemne wrażenie wnet się zatarło, gdy panienka odzyska wszy za chwilę swobodę, poczęła szczebiotać bez ładu i zastanowienia, co jej na myśl przyszło, opowiadać różne, niezbyt nawet ciekawe epizody z życia klasztornego, naśladować nosowe piszczenie zakonnic, zakatarzony głos księdza katechety, bas organisty, i przytaczała różne figle, jakie płatała tym dwóm ostatnim.
Mówiła tyle, że pana Kazimierza aż głowa rozbolała z tego trajkotania, które w nim niesmak dziwny budziło. Dlatego też usunął się wcześnie od jej towarzystwa i, wziąwszy pod