Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kobiet, które nie należą do ich sfery. Przeciw niegrzeczności musiałam się bronić niegrzecznością: sądzę, że mu wystarcza ta nauka.
— A to cię skonfundowała, co? — spytał Juliusz Bolka z pewną uciechą, gdy w czwartej:figurze przechodził koło niego.
— Ucięła mnie szelmeczka — odpowiedział Bolek po cichu z efronteryą — ale to nic; ja takie lubię.
I na potwierdzenie swego upodobania, probował zawiązać z nią dłuższą rozmowę, gdy w szóstej figurze znaleźli się przypadkiem obok siebie. Panna Walerya jednak, zbywała go półsłówkami, rzucanemi mu przez ramię niechętnie, jakby na odczepne, raz dla tego, że nie chciała uprzejmością ośmielać do siebie i tak już śmiałego młokosa, a powtóre, że rozmowa z Juliuszem zajmowała ją stokroć wyżej, gdy jej zaczął opowiadać o swoich stosunkach rodzinnych, o których go nieznacznie, nawiasowo pytała.Z urywanych odpowiedzi dowiedziała się, że siostra jego wyszła za mąż za sąsiada już od kilku lat, że się wybiera z mężem i z rodzicami na karnawał do Krakowa na parę tygodni, że on, t. j. Juliusz, bawi tu dla ukończenia studyów uniwersyteckich, poczem wraca na wieś i obejmuje gospodarstwo po ojcu. Spowiadał się jej z tą szczerością, która go cechowała, a do której przyzwyczajony był od lat dziecinnych; a widząc, że ją to zajmowało, opowiadał jej dużo o swoich