Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Kasia nie dała się tem przekonać i w każdym zjawiającym się w ich domu kawalerze, upatrywała konkurenta i zasięgała zaraz o nim wiadodomości, za pomocą swego biura wywiadowczego, to jest braci i sióstr Różańca świętego, stróżów, pokojówek, praczek, lokajów, co on za jeden, jakie ma utrzymanie, stanowisko i t. d.Na podstawie takich informacyj ja zostałem wykluczony przez Kasię z listy kandydatów, jako nie mający odpowiednich kwalifikacyj.
— To nie dla panienki — odrzekła, gdy się dowiedziała, że pisaniem zarabiam na moje utrzymanie i mogłem odtąd spokojnie bywać w domu starego muzyka bez obawy, abym był posądzony o małżeńskie zamiary.
Za to było wielu innych, na których liczyła, ale zwykle się tak zdarzało, że jak o którym zebrała potrzebne wiadomości, z których się pokazało, że był zdatny na męża, konkurent nie pokazał się wcale ku wielkiemu zgorszeniu Kasi, która nie mogła się dosyć naprzyganiać, jaka to teraz młodzież niestała i lekkomyślna; takich konkurentów, którym się ani śniło starać, się o pannę, przewinęło się nie mało. Kasia naliczyła ich coś ze trzydzi estu.
Nareszcie zjawił się jeden, który utrzymał się dłużej, niż inni i bywał nawet częstym gościem w domu.
Był to akademik jakiś, co się uczył na doktora, a więc według orzeczenia Kasi, był w sam