Strona:Michał Bałucki - Bez chaty.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
STACH (ponuro).

Toż po tylum świętych miejscach chodził,
Gniótł kamienie przed każdym obrazem,
I postami ciałom moje głodził,
A nie zesłał Bóg śmierć na ojczyma,
I nieszczęściom naszym końca niema,
I nie będzie — taką dziś mam wiarę,
Kiedy patrzy na to miasto stare.

TERESKA.

Z gruzów Kraków wstanie znów bogaty,
I my bracie powrócim do chaty.

STACH (z gorzkim śmiechem).

Kiedy?

(po chwili.)

O! Teresko! jakby ja rad chętnie
Wrócić w chatę i pracować skrzętnie,
Orać ziemię, sierpem żąć na łanie —
Mnie już nudzi włóczęga i granie.