Strona:Michał Bałucki - Bez chaty.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Na kim przekleństwo starych dni leży,
Kto krwią nie obmył grzéchów odzieży,
Ten się napróżno zrywa do nieba
Skrzydłem złamaném, — bo czasu trzeba,
Aby się grzesznik zmienił w Anioła,
I miał królewską chałę u czoła.

I góral runął krwią zlany cały,
A dwie kukułki z bólu kukały.