Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lepszy punkt wyjścia z tego labiryntu sprzecznych uczuć, wśród których zabłąkała się dusza jego.
Ale ten, który miał mu pomódz do wyjścia, to jest Adolf, nie zjawiał się. Natomiast zjawił się inny rywal do Julii w osobie barona Lichockiego. Była to mała figurka, ruchliwa, jakby na sprężynkach, któréj wieku trudno-by było oznaczyć. Ze wzrostu i całéj drobnéj postaci wyglądał na studencika; zęby miał prześlicznéj białości i równości, ale mówiono, że wprawiane; włosy czarniutkie, jak atrament, ale mówiono, że czernione; wąsiki krótko przystrzyżone, w koniuszczkach zakręcone po węgiersku do góry, ale także czernione i wypomadowane; nareszcie twarz samę bielutką, gładziutką, pięknie zarumienioną, ale podobno malował się. Tak więc wszystko u barona było sztuczne, nikt nie wiedział naprawdę, jakim jest właściwie, bo to, co się widziało, nie było nim. Przyjechał tu pocztą z innych zdrojowisk, z listem polecającym do Jana od jednego z jego znajomych, i odrazu, bez ceremonii i ogródek, objaśnił go o celu swego przybycia, a mianowicie, że przyjechał starać się o rękę panny Julii Naderman, bo mu doniesiono, że poprzedni konkurent, jakiś pan Adolf, dostał odkosza i wyjechał. Życzył sobie więc, aby Jan, który, jak słyszał, zna państwo Nadermanów z Wiednia jeszcze, wprowadził go w ten dom.
Jakkolwiek Jan tego dnia, a szczególniéj w czasie, kiedy baron z listem pojawił się w jego mieszka-