Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/256

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z domu się wychylić; wtedy to dopiéro desperacya brała, jak zabić tych kilkanaście godzin wolnego czasu. Stare panny bawiły się kabałą, pasyansami, młodzież w restauracyi szturkała w bilard, albo ciągnęła banczek; ale nieszczęśliwe panny nie miały żadnéj podobnéj rozrywki. Nawet ubierać się nie mogły, bo nie było komu pokazać pięknych toalet. Nawet réunionów, owych oficyalnych w każdych kąpielach réunionów nie było, nie tyle dla braku młodzieży, bo od biedy po zakątkach można-by było wyszukać ich tylu, ilu potrzeba koniecznie na złożenie jakiego takiego kompletu do kadryla, lub mazura, ale nie było nikogo, co-by starał się urządzić coś podobnego. Młodzież przedsiębiercza, ochocza, dla któréj taniec jest popisem, rzemiosłem i środkiem ustalenia sobie losu, zrażona brakiem posażnych panien, wyniosła się do innych zdrojowisk. Zostali synkowie mameczek, kuzynowie przy kuzynkach, kilku łysych kawalerów i kaszlącéj młodzieży trochę. Probowano i z téj garstki niedobitków złożyć réunion. Stawiła się ich spora liczba, w czarnych frakach, tużurkach i wszelakiéj barwy rękawiczkach; ale cóż, kiedy ani jedna dama nie pokazała się na sali. Żadna nie chciała być piérwszą, i bal skończył się grą w karty i pijatyką zdesperowanych tancerzy.
Nudy były takie, że najokrąglejsze twarze stawały się podługowatemi, oczy malały z ciągłéj drzemki, a ziewano tak, że się zdawało, iż szczęki powyskakują z osady.