Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/245

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do Ameryki. Tam założymy jaki interes z Małką, a ciebie weźmiemy na wspólnika. W Ameryce téż można robić interesa jeszcze lepsze, niż tutaj. No, cóż mi nie potakujesz, jakbyś był niekontent z tego? Ej, bratku, ja uważam od jakiegoś czasu, że ty jakoś nie chcesz mówić ze mną o Małce; ile razy zaczynam mówić o mojém małżeństwie, ty milczysz, albo zagadujesz. W tém jakiś nieczysty interes. Może tobie się coś odmieniło w głowie?
— Ale cóż znowu? — odrzekł żyd, ruszając ramionami, i zrobił minę niewinnego.
— No, niech cię ręka bożka broni! Ty nie wiész jeszcze, co ja mogę, jak chcę. I ciebie-bym zgubił, i ją-bym zgubił. Ja już-bym znalazł sposób, żeby się na was pomścić.
— Nie pleć, głupi! za co-by się ty mścił? Co tu teraz o tém mówić? Niech tylko piérwéj moja Małka będzie wolną. To najpiérwsze.
Mówiąc to, czołgał się koło ściany, szukając po omacku swego zawiniątka. Znalazł je wreszcie, rozwinął, wydobył z niego lusterko, brzytwy i zabrał się do zmiany twarzy. Nuchem trzymał mu świecę i lusterko, on stał przed nim i golił brodę. Wśród tego Nuchem mówił:
— Ja także tu nie będę siedział w téj dziurze. Dostanę się na Węgry, mam tam w jedném miejscu także bezpieczne schowanie, a trochę wygodniejsze i przyjemniejsze. Ale za miesiąc wrócę tutaj, słyszysz? wrócę tutaj.