Strona:Michał Bałucki-O kawał ziemi.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Romans cały w ustach poety nabierał niesłychanego uroku; był to poemat, opowiedziany prozą, niewykończenie nadawało mu jeszcze więcej powabu i tajemniczości, bo pozwalało domyślać się wielu szczegółów.
Irena z nadzwyczajnem zajęciem i uwagą słuchała mówiącego; dumną była z tego, że się zwierza przed nią człowiek niezwyczajny z najgłębszych tajemnic serca; zazdrościła nieznajomej kobiecie jego miłości tak silnej, poetycznej; oburzała się. na nią, litowała nad nim, i przy tem wszystkiem doznawała pewnego rozkosznego zakłopatania, niepokoju, błądząc po tych tajemniczych labiryntach męzkiego serca, gdzie odbijały się o jej uszy echa niedawnych pocałunków, szeptów miłosnych, wyznań, przysiąg. Rumieniło to jej wstydliwość i rozbudzało dziwne jakieś uczucia.
Każde oglądanie pamiątek wzbudza w nas pewne trwożnie głębokie uczucie, cóż dopiero pamiątek miłosnych, do których oglądania i słuchania ją jednę wybrał Maurycy. Kobieta w takim razie instynktowo czuje się wyższą w oczach mężczyzny od tej, o której on jéj opowiada; wierzy, że, opisując jej miłość do innej kobiety, gdy mówi: kocham ją, jak dawniej, już jej nie kocha. Między słuchającą a opowiadającym wyradza się wtedy związek sympatyczny, po którym, jak po moście,